Co teraz?
Początkowo Lil miała być odwzorowaniem laleczki Pukifee. Chciałam zrobić z niej najzwyklejszą dziewczynkę bez wyrazu. Wszystko się jednak zmieniło, kiedy tylko wykonałam jej spiczaste uszy. Podjęłam decyzję- będzie to ELF.
Jej imię nie jest nieprzemyślane, przypadkowe i bez znaczenia. Nie pochodzi również od Lilianny czy temu podobnych. Jej skrótem od lilii. Miała być tak samo delikatna, piękna i przyciągająca jak kwiat. Miała przykuwać uwagę, zachwycać elegancją. Jej nogi, niczym łodyga, miały być wiotkie i kruche, że każdy, nawet najmniejszy powiew wiatru mógłby je złamać. Ruchy pełne gracji, aksamitna skóra, całość podkreślona wyrafinowaniem i czarem. Nie wiem, czy uda mi się temu sprostać.
Chyba zacznę od nowa. Jeszcze raz.
Przestałam uważać, że wykonana przeze mnie główka jest cudem świata. Najzwyczajniej w świecie przestała mi się podobać. A może nie tyle, co podobać, co po prostu nie widzę jej z Pure Neemo. Chyba Obitsu 11cm nie było takim złym pomysłem... W przyszłości kupię i zobaczę. Najwyżej Nene będzie miała pożytek i z nendoroidowego ciałka awansuje na ruchome w każdym możliwym miejscu.
Poza tym kolor. Nie jest identyczny jak Neemo, więc będzie się wyróżniać, co nie wróży niczego dobrego. Ostatnio poluję na Supersculpey Livingdoll. Przyda mi się i do nowej twarzy Lil i do... Nowego pomysłu.
Jack Frost to jeden z moich ulubionych bohaterów bajek. Postanowiłam, że zrobię również go. Nie miałam pomysłu, jakie mogę kupić ciało i właśnie wtedy trafiłam na MH. Zamówiłam w okazyjnej cenie i teraz czeka na oderwanie oryginalnej głowy. Pewna urocza Pani szyje mi dla niego niebieską bluzę z kapturem oraz spodnie. Naprawdę nie mogę się doczekać!
Znalazłam również prześliczne włoski dla Lil. Zielono miętowe, ombre. Lekko kręcone. Niby trzeba samemu uszyć z nich perukę, ale myślę, że dam radę.
Muszę również przyznać, że zawiodłam się bucikami od Mimiwoo. Przyszły oczywiście śliczne trampki, za duży rozmiar, ale to akurat mój błąd (idealnie pasują na MH, niestety Jack Frost nie nosi butów...). Niestety! Zamiast bordowego koloru, na którym baaaardzo mi zależało i był on powodem dokonania zamówienia właśnie u niej (jedyne znalezione przeze mnie w Internecie bordowe buciki) otrzymałam... KRWISTO CZERWONE. Wyobraźcie sobie mój ogromny zawód przy otwieraniu paczki.
Dlaczego taki kolor a nie inny? Jestem posiadaczką właśnie takich i bardzo chciałam mieć w nich zdjęcie z opartą o moją stopę (również stopą) Lil. Miało być to śmiesznie i uroczo, niestety nie wyszło.
Ale owszem, muszę przyznać, że wykonane są z najwyższą starannością. Podeszwa jak w moich dużych, boki, przód, nawet sznurówki. Brakuje jedynie znaczków Converse.
Mimo kolorku ktoś będzie je nosił. Ktoś. Jeszcze zobaczymy jak to wszystko się potoczy.
Jej imię nie jest nieprzemyślane, przypadkowe i bez znaczenia. Nie pochodzi również od Lilianny czy temu podobnych. Jej skrótem od lilii. Miała być tak samo delikatna, piękna i przyciągająca jak kwiat. Miała przykuwać uwagę, zachwycać elegancją. Jej nogi, niczym łodyga, miały być wiotkie i kruche, że każdy, nawet najmniejszy powiew wiatru mógłby je złamać. Ruchy pełne gracji, aksamitna skóra, całość podkreślona wyrafinowaniem i czarem. Nie wiem, czy uda mi się temu sprostać.
Chyba zacznę od nowa. Jeszcze raz.
Przestałam uważać, że wykonana przeze mnie główka jest cudem świata. Najzwyczajniej w świecie przestała mi się podobać. A może nie tyle, co podobać, co po prostu nie widzę jej z Pure Neemo. Chyba Obitsu 11cm nie było takim złym pomysłem... W przyszłości kupię i zobaczę. Najwyżej Nene będzie miała pożytek i z nendoroidowego ciałka awansuje na ruchome w każdym możliwym miejscu.
Poza tym kolor. Nie jest identyczny jak Neemo, więc będzie się wyróżniać, co nie wróży niczego dobrego. Ostatnio poluję na Supersculpey Livingdoll. Przyda mi się i do nowej twarzy Lil i do... Nowego pomysłu.
Jack Frost to jeden z moich ulubionych bohaterów bajek. Postanowiłam, że zrobię również go. Nie miałam pomysłu, jakie mogę kupić ciało i właśnie wtedy trafiłam na MH. Zamówiłam w okazyjnej cenie i teraz czeka na oderwanie oryginalnej głowy. Pewna urocza Pani szyje mi dla niego niebieską bluzę z kapturem oraz spodnie. Naprawdę nie mogę się doczekać!
Znalazłam również prześliczne włoski dla Lil. Zielono miętowe, ombre. Lekko kręcone. Niby trzeba samemu uszyć z nich perukę, ale myślę, że dam radę.
Muszę również przyznać, że zawiodłam się bucikami od Mimiwoo. Przyszły oczywiście śliczne trampki, za duży rozmiar, ale to akurat mój błąd (idealnie pasują na MH, niestety Jack Frost nie nosi butów...). Niestety! Zamiast bordowego koloru, na którym baaaardzo mi zależało i był on powodem dokonania zamówienia właśnie u niej (jedyne znalezione przeze mnie w Internecie bordowe buciki) otrzymałam... KRWISTO CZERWONE. Wyobraźcie sobie mój ogromny zawód przy otwieraniu paczki.
Dlaczego taki kolor a nie inny? Jestem posiadaczką właśnie takich i bardzo chciałam mieć w nich zdjęcie z opartą o moją stopę (również stopą) Lil. Miało być to śmiesznie i uroczo, niestety nie wyszło.
Ale owszem, muszę przyznać, że wykonane są z najwyższą starannością. Podeszwa jak w moich dużych, boki, przód, nawet sznurówki. Brakuje jedynie znaczków Converse.
Mimo kolorku ktoś będzie je nosił. Ktoś. Jeszcze zobaczymy jak to wszystko się potoczy.
Komentarze
Prześlij komentarz