Jak zdjąć głowę lalki Monster High?
To pytanie nurtowało mnie od momentu, kiedy trzymałam po raz pierwszy w swoich łapkach chłopca z MH. Zadanie na ogół było proste: zdjąć główkę i nie połamać przy okazji całej tej misternej konstrukcji w środku. Spróbowałam na siłę, ale po chwili zrezygnowałam, widząc jaki stawia opór. Widziałam też mniej więcej zaczep w środku, trzeba było więc zastosować inną metodę.
Słyszałam o rozgrzewaniu gumy suszarką, jednak się na to nie odważyłam. Zagotowałam wodę i miałam tylko nadzieję, że się nie rozpuści i nie zdeformuje. Nie chciałam próbować z wrzątkiem, dlatego też wlałam mniej więcej 3/4 i resztę uzupełniłam zimną. Później okazało się oczywiście, że jest jej za dużo. W kubku została połowa i uważam, że to idealna ilość.
Na samym początku owinęłam jednak dla bezpieczeństwa jego główkę 2 warstwami folii aluminiowej. Nie chodziło o zmoczenie włosów, chciałam, żeby miał po prostu jakąkolwiek ochronę termiczną.
Właśnie wtedy wylądował w kubku z gorącą wodą. Na 10 minut, z zegarkiem w ręku. Czasem go ruszałam, co chwilę macałam główkę, czy aby przypadkiem się nie roztopiła. Po wyjęciu ostrożnie zdjęłam pierwszą i drugą warstwę sreberka. Rozpoczął się powolny proces zdejmowania łebka z kadłubka. Myślałam, że najtrudniejsze już za mną, kiedy moim oczom ukazał się kawałek żółtego zaczepu. Nic bardziej mylnego- tuż za nim ukrywał się perfidny haczyk, który bez problemu mógłby wyrwać kawałek gumy z głowy. Na to nie mogłam sobie pozwolić. Lekko przekrzywiłam go w jedną stronę i bach! Ciało było już wolne.
Po zdjęciu koszuli zobaczyłam też "tatuaż" yin yang, który w żaden sposób nie pasował do Jack'a Frosta, który będzie opierał się właśnie na tym ciałku. Nie zastanawiając się zbyt długo wzięłam patyczek higieniczny, zmoczyłam go w zmywaczu do paznokci i przejechałam kilka razy. Efekt widać na zdjęciu. Jestem bardzo zadowolona, bo nie pozostał po nim żaden ślad.
Teraz body czeka na nową, zrobioną przeze mnie główkę oraz ubranko. Widzę go już dokładnie oczami swojej wyobraźni. Ciekawe, czy będzie właśnie taki, jaki być powinien...
Słyszałam o rozgrzewaniu gumy suszarką, jednak się na to nie odważyłam. Zagotowałam wodę i miałam tylko nadzieję, że się nie rozpuści i nie zdeformuje. Nie chciałam próbować z wrzątkiem, dlatego też wlałam mniej więcej 3/4 i resztę uzupełniłam zimną. Później okazało się oczywiście, że jest jej za dużo. W kubku została połowa i uważam, że to idealna ilość.
Na samym początku owinęłam jednak dla bezpieczeństwa jego główkę 2 warstwami folii aluminiowej. Nie chodziło o zmoczenie włosów, chciałam, żeby miał po prostu jakąkolwiek ochronę termiczną.
Właśnie wtedy wylądował w kubku z gorącą wodą. Na 10 minut, z zegarkiem w ręku. Czasem go ruszałam, co chwilę macałam główkę, czy aby przypadkiem się nie roztopiła. Po wyjęciu ostrożnie zdjęłam pierwszą i drugą warstwę sreberka. Rozpoczął się powolny proces zdejmowania łebka z kadłubka. Myślałam, że najtrudniejsze już za mną, kiedy moim oczom ukazał się kawałek żółtego zaczepu. Nic bardziej mylnego- tuż za nim ukrywał się perfidny haczyk, który bez problemu mógłby wyrwać kawałek gumy z głowy. Na to nie mogłam sobie pozwolić. Lekko przekrzywiłam go w jedną stronę i bach! Ciało było już wolne.
Po zdjęciu koszuli zobaczyłam też "tatuaż" yin yang, który w żaden sposób nie pasował do Jack'a Frosta, który będzie opierał się właśnie na tym ciałku. Nie zastanawiając się zbyt długo wzięłam patyczek higieniczny, zmoczyłam go w zmywaczu do paznokci i przejechałam kilka razy. Efekt widać na zdjęciu. Jestem bardzo zadowolona, bo nie pozostał po nim żaden ślad.
Teraz body czeka na nową, zrobioną przeze mnie główkę oraz ubranko. Widzę go już dokładnie oczami swojej wyobraźni. Ciekawe, czy będzie właśnie taki, jaki być powinien...
Komentarze
Prześlij komentarz